Po co mi Liga Europy?
Zdają się myśleć kluby z Mediolanu i Florencji. Po tym jak potknęła się Atalanta, wydawało się, że każdy z tej trójki zrobi wszystko aby zbliżyć się do miejsca gwarantującego udział w fazie grupowej Ligi Europy... Nic bardziej mylnego, Fiorentina cudem uratowała w samej końcówce remis za sprawą Bernardeschiego, Inter rozegrał jeden z najgorszych meczy w sezonie. Jak sami komentatorzy spotkania komentowali: „nędza, nędza„, a Milan pokazał, że bez transferów z prawdziwego zdarzenia przyszły sezon znów skończy się na walce o Ligę Europy, a przecież to nie jest miejsce dla tego klubu. Zarząd klubu z czerwonej części Mediolanu perswadują, że Liga Europy jest dla nich bardzo ważna, że to jest właśnie cel na ten sezon. Porażka z Empoli i remis z Crotone, delikatnie zaprzeczają tym słowom, nie uważacie? Inter w pewnym sensie zaczynam rozumieć, może po prostu nie chcą ponownie mierzyć się z potężnymi przeciwnikami jak Hapoel Beer Szewa, czy Sparta, z którymi przegrywali w fatalnym stylu.
Czyje Scudetto, czyja Liga Mistrzów?
Wydarzenia 35. kolejki pozwalają na nowo ekscytować się walką o ostateczny triumf i udział w najważniejszych rozgrywkach w Europie. Na początek mogliśmy po raz kolejny delektować się piękną grą drużyny z Neapolu, kontrola przeciwnika od początku do końca, pewnie pokonane Cagliari 3:1. Nie byłoby za dużo do powiedzenia o tym meczu, gdyby nie to, że mogliśmy oglądać aż trzech Polaków. Niestety nie byli oni najmocniejszymi ogniwami swoich drużyn, Salamon wciąż prawdopodobnie nie jest w stanie się utrzymać w pozycji stojącej nie dostając zawrotów głowy, po tym jak Mertens i Insigne kręcili nim jak na karuzeli, Zieliński mimo przewagi Napoli nie dawał zespołowi za wiele, podania niedokładne, indywidualne akcje rzadko kończone jakimkolwiek powodzeniem, to nie był jego dzień, w 77. minucie Sarri dał również szansę Milikowi, ten jednak kompletnie nie potrafił odnaleźć się na boisku, oddał jeden celny strzał w środek bramki i to tyle z jego występu. Kolejne kolejki dają trenerowi do zrozumienia kto jest pierwszoplanowym strzelcem tego zespołu. Dwie bramki Mertensa sprawiły, że zrównał się w tabeli strzelców z Higuainem! Nigdy wcześniej nie grający na pozycji środkowego napastnika mały gigant ma szansę na zdobycie capocannonieri… Jeśli ktoś postawił przed sezonem na to kilka złotych, może zostać ozłocony po tym sezonie. Juventus miał znacznie trudniejszego rywala, czekały go derby Turynu, ale w obliczu walki o zwycięstwo w Lidze Mistrzów Allegri postanowił wystawić skład B i to poskutkowało remisem wywalczonym w samej końcówce przez Gonzalo. Roma gdy zobaczyła potknięcie rywala o Scudetto, wiedziała, że jeśli nie wygra z Milanem, to następnej szansy nie będzie. Nie pozostawili złudzeń Milanowi od samego początku, przejęli kontrolę nad meczem, co chwila zagrażali bramce i już w 8. minucie pięknym strzałem popisał się zabójczy w tym sezonie Edin Dzeko, Donnaruma był bez szans wobec tego uderzenia, chociaż na przestrzeni całego meczu był bez wątpienia najlepszym zawodnikiem mediolańskiego klubu. W Romie najlepszy był bośniacki napastnik, dwie bramki i asysta sprawiły, że MVP mógł być tylko jeden. Roma traci do Juventusu co prawda aż 7 punktów, ale w hicie 36. kolejki zmierzy się właśnie z rywalem z Turynu, więc może zmniejszyć stratę do jedynie 4 punktów, tuż za plecami Romy znajduje się Napoli. Do drużyny z wiecznego miasta Neapolitańczycy tracą zaledwie 1 punkt. Patrząc na obecną grę drużyn z drugiego i trzeciego miejsca, oraz to, że Juve skupia się na Lidze Mistrzów, możemy być świadkami zażartej walki i kilku zwrotów akcji w końcówce sezonu.